poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Ze względu na wakacje zawieszam mojego bloga . Będę go pisała w roku szkolnym <3
Trzymajcie się. Nie zapomnijcie o ASKU !

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 5

- Alex idziemy ! Jesteśmy gotowe ! Chodź nie chcę się spóźnić. - pociągnęła mnie mocno za rękę Lilly.
-No okej nie widzisz, że zakładam buty ? - odpowiedziałam z lekkim wyrzutem wymachując rękoma.
-Dobra ja się tylko pytam. - powiedziała i usiadła na parapecie.
Kiedy już właśnie chciałam zawiązać drugiego buta usłyszałam pisk Lilly.
-Jezu co się stało ! Nie drzyj się ! - krzyknęłam tak głośno jak ona i podeszłam do okna.
-Patrz to Justin ! Idzie na imprezę, na którą my idziemy ! Ubieraj się szybciej ! No chodź już ! - znowu pociągnęła mnie za rękę i wstała - Ej ty patrz ! On wsiada na motor ! Jak pięknie wygląda w tym kasku !
-Mhm. - powiedziałam pod nosem i wróciłam do zawiązywania mojego buta. Widziałam jak Lilly piszę do kogoś sms. Nie mogłam jej przecież powiedzieć, że z nim pisałam i gadałam. Zabiła by mnie. A wracając do Justina był dzisiaj naprawdę niesamowicie ubrany ! Miał czarne skórzane długie spodnie, białe adidasy i białą długą bluzkę z napisem My life.
- No dobra idziemy ! - wzięłam kluczę i wyszłam razem z zajaraną Lilly.
- Jak myślisz zauważył mnie ? - powiedziała pełna emocji.
-Tak na pewno. - pociągnęłam za klamkę upewniając się czy dobrze zamknęłam drzwi. - Lilly posłuchaj wiem, że zapewne spodobał Ci się Justin ale nie gadajmy o nim proszę. Mam dość tego tematu - zarzuciłam moją torbę na plecy i szłam przed siebie - Nie obraź się tylko. - powiedziałam oglądając się za siebie.
-Okej, nie ma problemu. - powiedziała. Najwyraźniej się obraziła bo przez całą drogę nic nie mówiła. A ja miałam wrażenie, że ktoś cały czas mnie obserwuje. Kilka razy oglądałam się za siebie ale widziałam tylko świecące lampy a w oddali ciemność. Głupio mi było, że powiedziałam to Lilly. Ale nie mogłam więcej o nim gadać. Czułam że zaczyna stawać się dla mnie kimś ważnym. Zawsze bałam się miłości. Nie chciałam cierpieć z powodu Justina.
- Łał ... - powiedziała cicho Lilly pełna zachwytu.
- Co chce...- odwróciłam się i nie wiedziałam co mam powiedzieć. Widocznie doszłyśmy na miejsce. Była to spokojna dzielnica ale nie dzisiaj. Było widać mocno oświetlony dom, obok niego pełno drogich aut i motorów. Dookoła było widać grupki nastolatków. Z oddali można było zobaczyć unoszącą się łunę światła. Muzyka grała bardzo głośno. Od razu zachciało mi się tańczyć.
- To gdzie idziemy ? - powiedziałam łapiąc Lilly za ramię.
-O popatrz tam jest Lukas, chodźmy do niego. - powiedziała i zaraz zaczęła machać.
Wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł. Kiedy tylko nas zobaczyli, a my byłyśmy coraz bliżej dokładnie zobaczyłam kto tam jest. Lukas siedział obok Lucy, która się do niego podwalała. Na około ich była większa grupa ludzi  Oscar, Dave, Eric, Harry, Jackob, Justin, Becky, Sue i Vanessa. Widać było, że dobrze się bawią.  Kiedy byliśmy blisko nich Oscar razem s Harrym podeszli w naszą stronę.
- Hej  Alex, Siema Lilly - powiedział Harry przytulając każdą po kolei. Tak samo zrobił Oscar.
-Bardzo fajna impreza, zaraz chyba idę potańczyć - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- No to fajnie. Muszę z Tobą pogadać. - powiedział Oscar łapiąc mnie za rękę.
Harry z Lilly dziwnie się patrzyli. Tak jakby wiedzieli o co mu chodzi. Kiedy miałam już iść i pomachać zobaczyłam, że Justin wstaje z maski samochodu i wsadza ręce do kieszeni, zagryza wargę i się na mnie patrzy.
- Idziesz ? - pociągną mnie za sobą Oscar odrywając mój wzrok od Justina. Zaprowadził mnie do domu gdzie można było potańczyć i coś zjeść. W powietrzu było czuć miłą i fajną atmosferę. Kiedy doszliśmy do jednego ze stolików kazał mi usiąść i powiedział :
- Czy ty zwariowałaś ? - złapał się za czoło i dodał - wiesz w co się pakujesz ?
-Nie wiem o co Ci chodzi. Mieliśmy tańczyć. - westchnęłam i popatrzyłam na tańczących ludzi.
-Słyszałem, że zadajesz się z tym nowym typem. - popatrzył mi się w oczy.
-To ściema ja i on ? Błagam Cię ! - wstałam i podeszłam do niego zawiesiłam mu ręce na szyi i powiedziałam - nie musisz się o mnie martwić , nie jestem dzieckiem. - pocałowałam go w policzek i zaciągnęłam na parkiet. Nie miałam wyrzutów sumienia, że go okłamałam. Chciałam się tylko dobrze bawić. Kiedy tańczyliśmy z dobrą godzinę Oscar oznajmił mi, że idzie już do domu. Jutro wyjeżdża i musi być wcześnie. Pożegnaliśmy się i poszedł. Ja zostałam na parkiecie. Rozglądałam się za jakąś wolną parą. Kiedy nagle poczułam usta na mojej szyi.
- Co ty robisz ? - odwróciłam się i zobaczyłam wieki czerwony napis My life. Wiedziałam, że to Justin.
- Przywitałem się z Tobą - powiedział szeroko się uśmiechając. Złapał mnie za rękę i dodał - zatańczysz ? Ścierpły mi nogi kiedy tak stałem na dworze.
-No okej zatańczę z Tobą . - podałam mu drugą rękę i zaczęliśmy tańczyć.
Było inaczej niż taniec z Oscarem. Kiedy tańczyliśmy tak totalnie zapomniałam, że istnieje takie coś jak czas.
-Wiesz która godzina ? - zatrzymałam się i popatrzyłam na Justina.
-01:23 a co ? - znowu się zaśmiał
- Kurwa ! Muszę iść mama mnie zabije ! A Lukas tym bardziej ! - lekko go ode pchałam i szybkim tempem kierowałam się w stronę drzwi.
- zaczekaj ! odprowadzę cię. też muszę spadać - dogonił mnie i złapał pod rękę.
Dosyć szybkim tempem wyszliśmy z imprezy. Nie było już auta przy którym siedział Lukas i inni. Przestraszyłam się, że poszedł już do domu. Pomyślałam, że jak Justin się z nim przyjaźni to będzie wiedział.
- Justin ... - zapytałam niepewnie. Popatrzył się na mnie i kiwną głową żebym mówiła - Wiesz czy Lukas jest już w domu ? - spuściłam głowę na dół. Bojąc się odpowiedzi '' nie wiem''
-Nie jeszcze nie. Pojechali z całą bandą na ćpanie. A co ? Boisz się o niego ? - powiedział z uśmiechem na ustach.
-Nie nie tak się pytam. - znowu popatrzyłam w dół. Byłam zaskoczona, ze Lukas ćpa. Szliśmy w ciszy przez ok. 20 min. Kiedy zobaczyłam nasz dom odwróciłam się bokiem i powiedziałam.
- Dzięki za odprowadzenie sąsiedzie. - po czym go mocno przytuliłam. Najlepsze było to, że to odwzajemnił.  Nie patrząc się na niego pobiegłam jak najszybciej się dało do domu.
-Hej mamo. - burknęłam .
-Gdzie ty byłaś tak długo ?!
-Impreza się przeciągnęła, przepraszam. - szybko podeszłam do mojej mamy i ją pocałowałam. Odwróciłam się i wbiegłam po schodach na górę. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju ściągnęłam sukienkę i poszłam się myć.  Po tym wszystkim położyłam się do łóżka i niepewnie zgasiłam nocną lampkę. Zamknęłam oczy, ale usłyszałam dzwonek sms.
Od Justin :
''Dzielna z Ciebie dziewczyna, zgasiłaś światło. Nie bój się ja jeszcze nie idę spać. Dobranoc''
Nie chciałam mu nic odpisać, bo nie chciałam mu robić nadziei. Ale w sercu cieszyłam się jak dziecko. Zastanawiałam się jeszcze tylko gdzie zostawił motor na którym przyjechał i gdzie podziewa się Lukas i Lilly.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy ale jest już późno i nie chcę mi się tego sprawdzać.
Ale poprawię je jutro ;)
CZYTASZ - KOMENTUJESZ. :)) 

Rozdział 4

Rozdział 4

Dzisiaj wstałam wyjątkowo wcześnie. Jak zwykle musiałam sprawdzić czy nie dostałam żadnego sms. Kiedy to zrobiłam spokojnie mogłam pomartwić się o ubranie :
-Ale dzisiaj fajna pogoda ! Muszę założyć coś zjawiskowego. - powiedziałam obgryzając paznokcie. Otworzyłam szafę, ale nic tam fajnego nie było. Postanowiłam, że jednak dzisiaj muszę się w coś ubrać. Ale najpierw muszę zejść na dół i zobaczyć czy był listonosz i czy przyniósł gazetę z ciuchami. Ubrałam moje kapcie. Zeszłam szybko na dół otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że gazeta, która zwykle leżała zaraz koło drzwi leży przy samej furtce. Bałam się wyjść bo byłam w za dużej bluzce brata i w majtkach. Wychyliłam się zza drzwi rozglądnęłam się dookoła. Nikogo nie było. Więc szybko nie zamykając drzwi od domu wybiegłam. Podeszłam do furtki oglądnęłam się za siebie nikogo nie było. Schyliłam się po gazetę i odwróciłam. Zobaczyłam wtedy Justina, który siedział na krześle i prawdopodobnie ze mnie się śmiał. Zaraz po tym pobiegłam w stronę drzwi a mu rzuciłam groźne spojrzenie. Weszłam do domu i sama zaczęłam się z siebie śmiać. W kuchni pachniało grzankami. Podeszłam do lady i się rozejrzałam. Myślałam, że jest tutaj mama. Ale zobaczyłam tylko kartkę : ''Zjedz grzanki. Pojechałam po Lukasa na drugi koniec miasta. Będziemy o 18. - mama.'' Odłożyłam kartę i podeszłam do lodówki. Otworzyłam ją i wzięłam mleko. Zamknęłam lodówkę wielkim kopnięciem. Usiadłam za ladą i dosypałam sobie do zimnego mleka trochę płatków. Włączyłam telewizję i przez 5 min. oglądałam głupią reklamę , która reklamowała telewizory. Akurat potem leciał mój ulubiony serial na MTV. Jak zjadłam typowe dla mnie śniadanie poszłam na górę, żeby się przebrać. Wybrałam z szafy najlepsze ubrania jakie miałam. Później chciałam zobaczyć co jest schowane w tej szufladzie Lukasa. No ale drzwi były zamknięte.
Głęboko westchnęłam i poszłam znowu do swojego pokoju po telefon. Usiadłam na łóżku, wzięłam moje uzależnienie do rąk i zobaczyłam :
Od Lilly :
''Kocie ! Dzisiaj impreza ! Ta która jest zawsze pod koniec roku szkolnego ! Jak coś to zaczyna się o 18 ! ''
Po odczytaniu tego sms zrobiło mi się gorąco i przeszły po mnie ciarki. Przecież mama miała wrócić o 18. Zapewne nie pozwoliła by mi iść. Położyłam się na łóżko i dostałam sms :
Od. Lukas
''Idziesz na imprezę ?''
Do Lukas
''Nie wiem czy pozwoli nam mama''
Od Lukas
''Już wie. Zgadza się.''
Do Lukas
''!!!''
  • Nie mogę w to uwierzyć ! Zgodziła się ! - wstałam z łóżka podeszłam do komody i włączyłam radio. Leciała moja ulubiona piosenka więc zaczęłam tańczyć i wyciągać ciuchy, w których może pójdę na imprezę. - See I never thought that I cold walk … Na, na, na, na, naaaa ! - śpiewałam jak tylko mogłam najgłośniej. Jak skończyła się ta piosenka postanowiłam zadzwonić do Lilly i zabytać ją czy przyjdzie do mnie żeby się wyszykować.
  • Siema ! Siema ! Siema ! Słyszałam, że do mnie przyjdziesz ! - powiedziałam śmiejąc się do telefonu.
  • No siemka ! Tak, tak przyjdę ! Nie masz się co martwić ! - odwzajemniła mój śmiech.
  • Okej to ja kończę ! Pa pa ! - szybko powiedziałam i się rozłączyłam. Popatrzyłam odruchowo na zegar i dochodziła już 3. Złapałam się za biodra i myślałam jak by się ubrać. Nie miałam ładnych sukienek. No ale musiałam coś wybrać. Postanowiłam, że rozwieszę wszystkie sukienki jakie mam i wybiorę najładniejszą. Kiedy to zrobiłam, wciąż nie mogłam wybrać. Wtedy dostałam sms.
    Od Justin :
    '' weź tą różową. Jest najładniejsza :) ''
    Kiedy to popatrzyłam odruchowo odwróciłam się w stronę okna. Ale nikogo tam nie było. Uśmiechnęłam się bo naprawdę zrobił mi tym sms'em przyjemność. Kiedy tak myślałam zadzwonił dzwonek do drzwi. Pobiegłam na dół i otworzyłam drzwi, za którymi stała zmęczona Lily.
  • Boże dziewczyno jak dzisiaj jest gorąco. Zaraz się ugotuję. - powiedziała wchodząc do domu.
  • No tak dzisiaj jest bardzo gorąco. Nie wiem jak będziemy tańczyć w taki upał. - uśmiechnęłam się i wzięłam od niej sużą torbę ciuchów. - chodź na górę. - wskazałam jej drogę ręką i ustąpiłam jej miejsca. Lilly pochodziła z bardzo bogatej rodziny. My jednak stwarzaliśmy tylko takie pozory. Jej tata był policjantem a mama pracowała jako adwokat. Kiedy byłyśmy już na górze, a dokładniej w moim pokoju pokazałam Lilly moje wszystkie sukienki.
  • No to którą mam wybrać ? - powiedziałam robiąc smutną minkę.
  • Weź tą czarną z cekinami. Jest fajna. - powiedziała też robiąc smutną minkę.
  • Nie. Wezmę różową. Ona jest fajniejsza. - odpowiedziałam i zaśmiałam się – chodźmy się przebrać ! W końcu musimy wyglądać najlepiej ! - ruszyłam do drzwi razem z moją sukienką – poczekaj chwilę, przebiorę się a ty ocenisz. - powiedziałam i wyszłam. Po chwili znowu stałam w tym samym miejscu tylko, że w sukience – no i jak ? - Lilly odwróciła się powoli, otworzyła buzię ( ja w tej chwili zakręciłam się dookoła ). Myślałam, że jej oczy zaraz wylecą, wzięła rękę zakryła sobie ją usta i podeszła do mnie.
  • Boże Alex wyglądasz zajebiście ! - powiedziała dotykając sukienki.
  • Dziękuję ! Teraz twoja kolej. - usiadłam na krześle i kazałam jej wyjść z pokoju i się przebrać. Kiedy ona się przebierała pomyślałam o Justinie. Z kąd on mógł wiedzieć że będę w niej ładnie wyglądać. No cóż kolejne pytanie bez odpowiedzi. Wstałam i chciałam podejść do okna kiedy nagle weszła Lilly.
  • I jak ? - krzyknęła pełna energii.
  • Zarąbiście ! - odpowiedziałam i złapałam ją za rękę. Chciałam żebyśmy teraz poszły do ubikacji i zrobiły sobie jakieś fajne fryzury. Po godzinie byłyśmy już gotowe. Lilly miała pięknego warkocza z powpinanymi złotymi spineczkami. Ja za to miałam rozpuszczone i lekko za lokowane włosy . Obie wyglądałyśmy pięknie. Dochodziła 18. Lukasa ani mamy jeszcze nie było. Ale się tym nie martwiłam przecież szłyśmy na imprezę, na której prawdopodobnie będzie Justin.




piątek, 26 lipca 2013

Podział 3

Rozdział 3

Tej nocy spałam sobie jak zawsze ale zbudziły mnie krzyki dobiegające zza okna. Usiadłam wyciągnęłam telefon – 3:48. Cholera co się dzieje ? Popatrzyłam do okna i zobaczyłam, że pali się światło i ktoś z kimś strasznie się kłóci. Na tej ulicy domki były bardzo blisko siebie. Spokojnie mogłeś komuś coś podać przez okno. Zobaczyłam jak nagle otwierają się drzwi do pokoju i wchodzi Justin. Siada przy drzwiach i zakrywa twarz rękoma. Skulił się. Wtedy było mi go szkoda. Widziałam wszystko. Nie miał on zasłoniętej żaluzji. Zgasiłam nocną lampkę i czekałam co się stanie. Zaraz potem usłyszałam :
-Justin ty gówniarzu ! Dawaj to ! Bo ci przywalę ! Zabije cię ! - ktoś krzyczał zza drzwi przy których siedział. Nic nie odpowiedział. Popatrzył się na moje okno. Myślałam, że mnie zauważy. Ale na szczęście się myliłam. Kiedy tak siedziałam odechciało mi się spać. Zeszłam z łóżka i na czworakach podeszłam do komody ze skarpetkami. Ubrałam je a później znowu usiadłam na łóżko i wzięłam telefon. Cicho powiedziałam sama do siebie :
-Hmm... mówił, że mnie przeprosił a ja dostałam tego sms... - zaraz wyszukałam ten numer i chciałam wysłać wiadomość ale się trochę bałam. - Alex musisz to zrobić, on tego potrzebuje, uratował Ci życie... - warknęłam i odważyłam się na wysłanie mu tej wiadomości o ile był to jego numer.
Do nieznany :
''Cześć, zastanawiam się kim jesteś.''
Po tym sms cały czas przyglądałam się siedzącemu Justinowi. Nagle popatrzył na telefon i dostałam kolejnego sms :
Od prywatny :
''Wiesz kim jestem. Idź spać jest późno''
Do Niezdany :
''Właśnie nie wiem kim jesteś. Zastanawiam się właśnie. Zaraz pójdę spać.''
Od prywatny :
''Jestem chłopakiem, który uratował Ci życie''
Do prywatny :
''Tak też czułam. Dobranoc''
Od prywatny :
''Dobranoc''
Jezu, nie mogłam uwierzyć w to, że mi odpisał. Może tylko mi się wydawało, że jest taki chamski. Jutro muszę z nim pogadać. Ale mu nie powiem co widziałam. Nie mogę, wkurzy się. Odłożyłam telefon i zapaliłam znowu lampkę nocną. Prawie zasypiałam kiedy dostałam kolejnego sms :
Od prywatny :
''Zgaś światło. I zamknij okno.''
Do prywatny :
''Nie lubię zasypiać jak jest ciemno''
Od prywatny :
''Zgaś to światło. U mnie się będzie świeciło aż zaśniesz. Jak coś się stanie to zawsze tutaj będę.''
W tym momencie poczułam, że zaczynam coś czuć do tego chama. Ale zrobiłam jak kazał. Zgasiłam światło. Było jasno, widziałam na mojej ścianie cień Justina który się przebierał. Tak bardzo się cieszyłam.
***
Rano wstałam o 9:00. Szybko założyłam kapcie i poszłam do Lukasa. Zawsze tak robimy. Oglądamy wtedy jakieś filmy.
-Lukas. Śpisz ? - powiedziałam cicho otwierając ostrożnie drzwi.
-Nie. A co chcesz ? - powiedział tak samo cicho.
-Mogę się położyć obok ciebie ? Pooglądamy jakieś filmy ? - zrobiłam słodką minkę i podeszłam do łóżka.
-Okej, chodź. - odsuną się i pokazał mi miejsce na łóżku. - Dzisiaj spałaś bez światła ! Nareszcie masz już przecież 16 lat.
-No bez czy ze światłem. Było jasno i to dlatego. - obróciłam się żeby wziąć z krzesła laptopa.
-Wstawałaś w nocy ? Słyszałem jakby..
-Nie. Nie. Nie. Teraz oglądamy chodź. - otworzyłam komputer i do 14 w piżamach w łóżku oglądaliśmy filmy. Było nawet fajnie tylko, że jak zwykle Lukas musiał się rozłożyć na całym łóżku co mi się nie spodobało i postanowiłam wyjść i się umyć a potem coś zjeść. Jak to wszystko zrobiłam była już 15.
  • Lukas odgrzej obiad ! - krzyknęłam z góry wychylając się przez barierkę. - Słyszysz mnie ?!
  • Tak ! Nie drzyj się ! Zaraz wychodzę ! - również krzykną podchodząc do schodów.
  • Właściwie już idę. Nara Alex ! - ubrał buty i wyszedł.
  • Dziękuję za to, że tak bardzo mnie słuchasz ! - krzyknęłam zlatując na dół.
Zaraz po tym pobiegłam do kuchni i chciałam odgrzać sobie jedzenie, które zostawiła dla nas mama. Gdy tylko otworzyłam mikrofalówkę zauważyła, że Lukas mi wszystko zjadł. Westchnęłam i zaglądnęłam do lodówki. Były tam tylko dwa jogurty. Wzięłam jeden i poszłam do dużego pokoju żeby zobaczyć co jest w TV. Miałam iść do sklepu ale akurat się rozpadało. Zasłoniłam żaluzję bo nienawidziłam deszczu. Poszłam na górę miałam iść do swojego pokoju, ale coś mnie skusiło, żeby wejść do pokoju Lukasa. Wczoraj coś chował do szafki. Zrobił to bardzo dyskretnie dlatego mnie to zaciekawiło. Pociągnęłam za klamkę ale były zamknięte. Lukas nigdy nie zamykał swojego pokoju. Znaczyło to że coś musiało w nim być bardzo ważnego. Wzruszyłam ramionami i weszłam do mojego pokoju. Zerknęłam przez okno i zobaczyłam jak Justin wchodzi do swojego pokoju z jakąś dużą torbą. Nie chciałam się przyglądać bo bałam się, że mnie zobaczy. Usiadłam przy biurku i zaczęłam robić mały porządek. Kiedy zadzwonił telefon to był Lukas :
  • Halo ? Co chcesz ? - powiedziałam
  • Dzisiaj mnie nie będzie w domu. Nie mów mamie. - powiedział szybko i się rozłączył.

Westchnęłam położyłam się na łóżko. Patrzyłam się da sufit i marzyłam. Bawiąc się przy tym rękami. Kiedy dochodziła 20 poszłam się umyć. Zawsze bałam zostawać się sama w domu dlatego zaraz po myciu musiałam iść spać. Ubrałam piżamę i wskoczyłam pod pierzynę. Przerzuciłam się na lewy pok i zasnęłam

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
jaka ja szalona 2 roz. w jeden dzień. ! ;333

Rozdział 2

Rozdział 2

-Alex ! Muszę wyjść przyjdę jutro ! Był jakiś wypadek i potrzebują lekarzy, dobrze wiesz o co mi chodzi. Dzwoniłam do Lukasa powiedział, że przyjdzie o 20. Nocowanie się jednak nie odbędzie. Obiad leży w mikrofalówce. Pamiętaj idź szybko spać ! - powiedziała mama i trzasnęła drzwiami. Zawsze tak było. Od kąt ojciec się wyprowadził a mama poznała nowego faceta, nie ma na nic czasu. Zawsze się bawiłyśmy, chodziłyśmy na zakupy. Ale to były stare dzieje. Powoli wstałam z łóżka i popatrzyłam na zegarek. Była dopiero 18. Nie spałam za długo. Usiadłam po turecku i patrzyłam się do okna na stary dom, który ktoś kupił. Wszystkie żaluzje były pozasłaniane. Wyglądał strasznie. Po chwili uznałam, że jak jestem sama w domu to muszę gdzieś pójść. Nie miałam ochoty tutaj siedzieć i się nudzić. Postanowiłam, że pójdę na aleję, która była bardzo blisko mojego domu. Podeszłam do telefonu i zobaczyłam, że dostałam sms :
Od prywatny
''Sorka, za dzisiaj. ''
Patrzyłam się na ekran telefonu jak w obrazek. Myślałam kto to jest i o co mu lub jej chodzi. Po czym uznałam, że nie ma to sensu wzięłam moją czarną skórzaną torebkę, klucze i telefon. Pobiegłam do toalety żeby się załatwić i oczyścić twarz tonikiem. Kiedy to zrobiłam zleciałam po drewnianych schodach na dół. Weszłam do kuchni i wzięłam sobie jabłko. Po czym wyszłam z domu. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam jakiegoś chłopaka na podwórku, który zanosi kartony do domu. Postanowiłam, że się przywitam :
-cześć ! - krzyknęłam i zaraz po tym się uśmiechnęłam. Podeszłam do bramki i dopowiedziałam – Widzę, że jesteś tu nowy. Może Cię oprowadzę po okolicy ? Jeżeli masz czas.- Zobaczyłam wtedy pewne podobieństwo z tym chłopakiem, przez którego miałam rozbity nos. No i się nie myliłam. To był on. Zaraz jak mnie zauważył podszedł do bramki i powiedział cicho łapiąc mnie za rękę :
  • Co ty tutaj robisz ? Śledzisz mnie ? - powiedział dosyć nerwowo patrząc się za siebie.
  • Mieszkam tu idioto. Nie ma powodów żebym Cię śledziła. - powiedziałam i wyrwałam mu swoją rękę spod jego dłoni.
  • Po co się drzesz ? Nie szukam kłopotów. Nie znam Cię. Przecież przeprosiłem. Idź z trąd i mi się na oczy nie pokazuj. - powiedział to bardzo szybko i dosyć głośno. Potem odszedł i znowu złapał za karton. Boże jaki to czubek – pomyślałam. Szybko poszłam w swoją stronę chciałam o tym zapomnieć. No i niestety zobaczyły to Becky i Sue. Nsze szkolne przylepy. Kleją się do wszystkich chłopaków. Oczywiście zaraz musiały do mnie podlecieć na tych swoich chudziutkich nóżkach ;
  • O kogo ja to widzę ! Kochaną Alex. - powiedziała Becky poprawiając włosy. Patrzyła się prosto na Justina.
  • No właśnie nasza Alex ! Nie masz u niego szans ! - dodała Sue robiąc ten sam gest co Becky.
  • Goncie się ! Widać, że nie macie nic innego do roboty tylko śledzicie jakiegoś debila. Nawet nie wiecie jak się nazywa. Proszę was nie rozśmieszajcie mnie ! - powiedziałam i przeszłam
pomiędzy nimi rozpychając je rękoma. Było to dla mnie naprawdę śmieszne. Obie są głupie jak but. Ruszyłam szybko przed siebie. Chciałam już znaleźć się w zaciszu alei, która była prześliczna.
- Cześć Justin ! - usłyszałam to dosłownie zza pleców. Kątem oka popatrzyłam się za siebie i to co zobaczyłam wstrząsnęło mną najbardziej. Zobaczyłam Becky i Sue, które rozmawiały specjalnie głośno z Justinem. Zrobiło mi się przykro po tym jak bezczelnie się wobec mnie zachował. Zastanawiałam się tylko jak to jest możliwe, że Becky i Sue są głupie, wyglądają jak spod latarni i gadają z takim ładnym chłopakiem jak Justin. Patrzyłam na pasy po których właśnie przechodziłam jak nagle poczułam jak się przewracam na plecy. Jednak nic mnie nie bolało. Leżałam na czymś miękkim. Odruchowo się przekręciłam na pok i zobaczyłam twarz Justina, który się śmiał :
  • Co ty robisz głupku ?! Dlaczego mnie przewróciłeś ? Nie masz lepszej zabawy ? Dlaczego się śmiejesz ? - powiedziałam szybko ze łzami w oczach – wiesz jak ja się przestraszyłam ?!
  • Nic nie rozumiesz ! - powiedział przekrzykując mój płacz. - szłaś z głową w chmurach. Powinnaś mi dziękować. Prawie nie potrąciło cię auto ! I kto tu jest głupi he ? - powiedział to dosyć zabawnie i zrzucił mnie z siebie. Po czym wstał uśmiechną się głupkowato i poszedł do Becky i Sue. Zaraz jak do mnie to wszystko dotarło mogłam wstać. Otrzepałam swoją bluzkę i spodnie, wzięłam torebkę i poszłam na aleje. Po 15 min. byłam już na miejscu. Usiadłam na ławce i zaczęłam się zastanawiać dlaczego to zrobił. W końcu on sam mi powiedział, że mnie nie lubi. Zadawałam sobie te pytanie przez ponad godzinę. Kiedy zobaczyłam, że dochodzi 20 postanowiłam powoli wracać do domu. Nie lubię być tutaj sama jak jest ciemno. Wtedy wszystko się zmienia. Przychodzą grupy nastolatków i ćpają. Z obawy, że ich spotkam postanowiłam pobiec do domu. Na swoim podwórku byłam już po 10 min. biegu. Otworzyłam drzwi ściągnęłam sandały i poszłam na górę. Zobaczyłam, że Lukas chyba jest już w swoim pokoju. Postanowiłam, że tam pójdę bo miał mi zgrać Slendera na laptopa. Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam jak Lukas chowa coś do szafki. Obok niego stał niestety Justin :
  • Co się stało ? - powiedziałam podchodząc do Lukasa.
  • Nic a co się miało stać ? Idź do swojego pokoju młoda i daj mi spokój. - odpowiedział na moje pytanie lekceważąco i zamkną mi drzwi przed nosem.

Nie było to dla mnie dziwne. Bo zawsze tak robił. Nie był wzorowym bratem a ja wzorową siostrą. Nie poszłam się myć. Chciałam zaczekać aż wyjdzie Justin. Więc poszłam do mojego pokoju i odpaliłam komputer. Zdjęłam bluzkę i chciałam ją odruchowo powąchać czy dać ją do prania czy nie i wtedy poczułam zapach męskich perfum. Były one przecudne. To pewnie Justina jak dzisiaj uratował mi życie. Nagle usłyszałam jak ktoś wychodzi z pokoju , a potem jak schodzi ze schodów i zamykają się drzwi wejściowe. Ubrałam starą koszule Lukasa i poszłam do łazienki. Umyłam się i cicho żeby nie obudzić nikogo weszłam z powrotem do pokoju. Dochodziła 22;30. Usiadłam na łóżku zgasiłam światło i zapaliłam lampkę nocną. Lekko zasłoniłam żaluzję. Wsadziłam telefon pod poduszkę. Wzięłam misia przytuliłam go i zamknęłam oczy. Cały czas nie mogłam uwierzyć w to, że osoba która mnie nienawidzi uratowała mi dzisiaj życie. 

czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 1

Rozdział 1

Drr !!!
-Jezu ?! Co się stało ? - krzyknęłam zrywając się z mojego cieplutkiego łóżka. O nie, już 8. Przypomniałam sobie, że przecież dzisiaj jest zakończenie roku szkolnego. Szybko wstałam naciągnęłam się i odsunęłam żaluzje. Ubrałam ciepłe kapcie i usiadłam na łóżku żeby wygrzebać spod poduszek mój telefon. Zobaczyłam, że mam dwie wiadomości.
Od Lilly :
''Szykuj się, dzisiaj przyjdę po ciebie wcześniej.''
Od Lilly :
''Jestem już pod domem wrednej Lucy. Będę za 15 min.''
Do Lilly :
''Co dopiero wstałam ! OMG. Nie wiem czy się wyrobię ! Ale już pędzę się ubierać i budzić brata.''
Szybko wstałam i położyłam telefon na komodzie. Zaraz po tym wybiegłam z pokoju i weszłam do sąsiedniego pomieszczenia gdzie powinien spać mój brat. Z zamkniętymi oczami krzyknęłam, żeby wstawał z łóżka, albo powiem mamie. Ale mój nakaz został bez odpowiedzi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że go nie ma. Zdziwiłam się i pomyślałam, że dawno już poszedł na zakończenie roku.
-Dobra, dobra Alex, myśl, myśl. W co mam się kurde ubrać ! Za 15 min. będzie tu Lilly ! - powiedziałam sama do siebie. Po czym poszłam do pokoju i zabrałam z stamtąd białą wyjściową koszulę i czarną spódnicę z małymi kwiatkami po prawej stronie. Kiedy to już miałam pobiegłam do ubikacji. Szybko się ubrałam i pomalowałam. Niestety nie zdążyłam położyć podkładu bo ktoś już dzwonił do drzwi. A z dołu usłyszałam głos mamy :
-Alex, Lilly przyszła. Schodź na dół. Dam Ci pieniądze na kanapkę śpiochu.
-Okej, mamo ! Już idę ! Czekaj Lilly ! - nie zamykając drzwi od łazienki pobiegłam w stronę schodów. Zobaczyłam tam Lilly z mamą, które jak zwykle dyskutowały o niestworzonych rzeczach.
-No ja jestem gotowa ! Chodź idziemy. - złapałam ją za rękę pomachałam mamie i wyszłam na dwór.
-Ej, popatrz chyba będziesz miała nowych sąsiadów ! - powiedziała Lilly z kanapką w ręku.
-No możliwe. Ale myślę, że na razie tylko oglądają ten dom. Mama mówiła mi, że od 5 lat stoi pusty. Nikt nie chce go kupić. - powiedziałam otwierając bramkę. - Wątpię, żeby ktoś się na niego skusił. - dodałam i wybuchnęłam śmiechem. Szłyśmy bardzo szybko, bo na zakończenie roku musiałyśmy odebrać świadectwa i dyplomy. Właśnie dochodziłyśmy już do szkoły kiedy zobaczyłam chłopaka. Widocznie był nowy. Nie widziałam jego twarzy ale był bardzo wysoki i szczupły. Miał na sobie rurki z wiszącym krokiem i białą koszulę. Nie widziałam koloru włosów bo miał na sobie czapkę.
***
Kiedy skończył się już apel i mogłam zabrać świadectwo przypomniało mi się o dyplomie. Byłyśmy już przy wyjściu. Więc szybko się odwróciłam i obiegłam w stronę sekretariatu :
-Co jest ? - krzyknęła Lilly. Odwracając się za mną.
-Dyplom ! Zaczekaj ! - krzyknęłam i pobiegłam. Nogi zaczęły mi się plątać ale nie mogłam się zatrzymać, bo widziałam już drzwi od sekretariatu. Były otwarte. I całe szczęście, to dobry znak. Nie musiałam się martwić, że już tam nikogo nie ma. Popatrzyłam na chwilę na moje buty. Strasznie hałasowały. Może to przez te małe obcasy – pomyślałam.
-Ała ! - nagle poczułam jak wleciałam w coś strasznie twardego. Uderzyłam się w nos i zaczęła mi lecieć krew. Uniosłam wzrok i zobaczyłam chłopaka, który stał nade mną i się mi przyglądał.
-Może byś pomógł mi wstać to przez ciebie upadłam i leci mi krew z nosa . - popatrzyłam na niego i żółciłam torebką.
-Pyskata jesteś . - odpowiedział i podał mi rękę. Odepchnęłam ją i sama wstałam. Podniosłam torebkę i powiedziałam ze złością :
-Masz może chusteczkę ? - popatrzyłam się na niego. On nie zareagował. Odwrócił się włożył ręce do kieszeni i poszedł sobie.
  • Idiota ! - krzyknęłam. W tej samej chwili wyszła z sekretariatu moja pani wychowawczyni.
Akurat trzymała mój dyplom w ręku. Dała mi go i powiedziała :
  • Mówisz o Panu Justinie ?
  • No chyba tak – wzięłam dyplom i schowałam do torebki. - Tak czy inaczej dziękuję będę już szła. Do widzenia !
***
  • No ile można czekać ? - powiedziała Lilly, która siedziała na murku. Zeskoczyła i podeszła do mnie. - Coś się stało ? Masz cały czerwony nos. - dodała pokazując palcem na mój biedny i obolały nos.
  • Dostałam drzwiami. Chodźmy już nic się nie stało. - uśmiechnęłam się i poszłam na przód.
Lilly jak zwykle musiała być nachalna i wypytywała co się stało. Ja nie chciałam jej nic mówić. Wiedziałam jak to się skończy. Zaraz każdy będzie o tym gadał a ona będzie się ze mnie śmiała. Zaraz po pożegnaniu się z Lilly pod bramką weszłam do domu, miałam już iść na górę ale mama wołała mnie z kuchni.
  • Co chcesz !? - krzyknęłam z ganku.
  • Nie krzycz tylko podejdź, muszę Ci coś powiedzieć.
  • Jezu! Co takiego ? - położyłam moją czarną skórzaną torebkę i pobiegłam do kuchni.
  • Widzisz tych dwoje ludzi ? Na placu obok ? - powiedziała mama wymachując przy tym szmatką do kurzy.
  • No widziałam ich rano. Przyszli oglądać dom. Nie kupią go mogę się założyć o 10 złoty. - powiedziałam pewna siebie sięgając po czerwone jabłko, które leżało obok stolika.
  • No to musisz mi dać te 10 zł. Wprowadzają się tutaj. Są z jakiegoś dużego miasta. Nie wiem dokładnie. Nareszcie będziesz mogła z kimś pogadać. Mają syna w twoim wieku.
  • No i co z tego ? A te 10 zł. To może ja jednak zatrzymam ? - wzięłam butelkę wody i poszłam na górę. Wzięłam torbę, która leżała na schodach i pobiegłam do mojego pokoju.
  • Mamo a gdzie jest Lukas ? - powiedziałam w
  • Dzisiaj śpi u kolegi. Tego no Eric'a.
  • Aha, spoko. - szłam po schodach bardzo wolno, bo nie dawało mi spokoju ta stylizacja, która miała miejsce dzisiaj.
Zastanawiałam się kto to może być. Ten cały Justin, który mnie dzisiaj potrącił. Był ładny ale głupi i bezczelny. Bo jak można się tak zachować w stosunku do dziewczyny ? No ale dobra koniec tematu ! Zamknęłam drzwi i otworzyłam wszystkie okna. Było ponad 35 stopni. Usiadłam wygodnie przy biurku i otworzyłam laptopa. Wtedy też dostałam sms.
Od Lily :
''I co wprowadza się ktoś ? ''
Do Lilly :
''Nie wiem. Chyba nie. ''
Od Lilly :
''Mogę wpaść ? ''
Do Lilly :
''Nie mam dzisiaj czasu. ;/// Mama każe mi sprzątać ! HELP''
Nie chciałam z nią dzisiaj się spotkać. Dlatego musiałam skłamać. Ostatnio zauważyłam, że zaczynamy się różnić. Kiedy komputer był już gotowy od razu musiałam sprawdzić facebook'a.


- Zero powiadomień. Jak zawsze – powiedziałam cicho. Nie byłam znana w szkole. Co nieraz było wkurzające. Mój brat za to był tam ikoną. Ale jak to mówię ''lepiej mieć 1 prawdziwego niż 100 fałszywych''. Zamknęłam laptopa. Dochodziła 17. Łał, ale ten czas leci. Wyszłam z domu o 8:15 a wróciłam o 17 . Byłam zmęczona. Położyłam się na łóżko, włączyłam cicho radio i patrzyłam się w sufit. Tak bardzo się nudziłam, że zasnęłam.

Bohaterowie

Bohaterowie : 
- Rodzina Justina + koledzy, znajomi 
mama - Elisabeth 
koledzy - Jackob, Harry, Eric, Dave, Lukas ( brat Alex ) 
ojciec - Mark 
-rodzina Alex + koleżanki
mama : Meg
tata: Mike ( nowy mąż mamy Alex ) 
tata : John ( nie mieszka z nimi ) 
brat : Lukas 
przyjaciółka : Lilly 


Główni bohaterowie :
JUSTIN BIBER -

-wzrost 170


ALEX -

-wzrost 164
-----------------------------------------------------------------------------------------------
II plan
LUKAS -

-wzrost 183

-Lilly 

-wzrost - 168

-Jackob


-wzrost 170


- Harry


-wzrost 169

- Eric

-wzrost 171

-Dave


-wzrost 180
------------------------------------------------------------------------------------------------
III planowi :

-Becky 

-170

-Sue 

- wzrost 168


-Oscar

-wzrost 180


- Lucy

-wzrost 165


-Vanessa 


-wzrost 154